niedziela, 27 października 2013

Matujący przyjaciel zawsze mnie ratuje.

Problem ze świecącą się cerą miałam zawsze ;/ Podkłady - pudry są w mojej kosmetyczce lepsze i trochę gorsze, mimo, że są do cery tłustej - świecenie się po paru godz pojawia. Mimo, to znalazłam fajny trik, aby zlikwidować sebum.

Nie jestem zwolenniczką, aby za każdym razem jak widzę, że twarz się świeci w strefie T nakładać dodatkową porcję pudru.. Dlatego będąc na -40% promocji w Rossmannie zakupiłam Bibułki matujące z Wibo.

40 szt / ok 4-6 zł (nie pamiętam jaka cena dokładnie bez promocji).

Bibułki są zapakowane w papierowe/kartonowe i estetyczne pudełko. Mam je w torebce i się nic z nim nie stało.


Jeśli chodzi o działanie to jest bardzo fajne, ponieważ już przy pierwszym przyłożeniu nie wolno pocierać świecenie znika a sebum zostaje na cieniutkiej bibułce. Gadżet jest użytku jednorazowego, nie urywa mi się podczas aplikowania, nie narusza makijażu bez drastycznych skutków (to prędzej podkład znika z twarzy). Bibułki używam tak gdzieś po ok 4-6 h od nałożonego makijażu, jak zaczyna się świecić cera ;/ Używam ich przeważnie w strefie T. Jak już zmatowiłam cerę tym produktem wtedy lekko pudruję twarz, w/w strefie. Po zakończonej czynności znowu cieszę się ładną cerą bez efektu świecenia, a zużytą bibułkę wyrzucam. Nie używałam innych tego typu bibułek więc nie mam zbytnio porównania. Ale te wg mnie są godne uwagi. Polecam.



Jestem pozytywnie zaskoczona i zadowolona z nich, jeśli mi się skończą na pewno do nich wrócę i zakupię ponownie :)

Znacie je? Lubicie czy nie przepadacie za nimi?

Miłej niedzieli! :)

1 komentarz:

Dziękuje, że postanowiłyście poświęcić chwilę czasu na skomentowanie postów na moim blogu :)

Pozdrawiam!